dzień wolny od roweru = baja bongo w towarzystwie
-
DST
64.89km
-
Czas
03:13
-
VAVG
20.17km/h
-
VMAX
60.70km/h
-
Temperatura
2.0°C
-
HRmax
168( 84%)
-
HRavg
129( 64%)
-
Kalorie 1994kcal
-
Podjazdy
247m
-
Sprzęt RoadRunner [emerytowany - na sprzedaż]
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś miałem zrobić sobie dzień wolny od siodełka, pedałowania itd., żeby sobie trochę odpocząć i zająć się czymś przyziemnym(uczelnia, porządki itp.)... A wyszło mi jakoś tak niespodziewanie prawie 65km w siodełku :) Jednak jakby nie patrzeć bardzo rekreacyjnie i w świetnej atmosferze :) Choć nie powiem, że krótki(10-20m) odcinek przejechany na lodzie łysymi oponami o średnicy 23, sprawił, że serce szybciej zabiło :P
A całe halo z powodu jednego telefonu od koleżanki i pytania czy miałbym ochotę wyjść na rower bo parę osób się zebrało i w planach jest typowe przekręcenie w spacerowym tempie. Cóż, mogłem odpowiedzieć "nie dzięki, nie lubię rowerów...", jednak padło "jasne że tak :D". Miało się rozpocząć o 14:20, ale jak to mam w zwyczaju próbując dostać się gdzieś we wro, zgubiłem się. Niemniej spóźniłem się tylko/aż 10min. Chwila pogadania i w siodełko. W 7 osób przejazd po pobliskich wrocławskich wioskach. Atmosfera super, tempo mocno spacerowe i całkiem znośna pogoda, a na dodatek na postoju w pewnym momencie były MUFFINY by Maratonka!!! No palce lizać i oby w łydkę poszły:P Pogoda wg mnie tylko całkiem znośna, bo nie ukrywam, że zimno było. Do tego doszedł jeszcze wiatr... Zaliczone kilka górek i zjazdów, wszystko w niskich strefach, nie przemęczając się zbytnio. Choć nie ukrywam, że parę razy trochę zerwałem się, ale to z powodu chęci rozgrzania się. Bo jakby nie patrzeć rozumiem, że zimno mi w dłonie, ręce(nie pracują zbytnio), stopy(brak sensownych owiewów). Ale jak zaczęło mi w uda się robić chłodno to znaczyło, że coś jest nie tak. Choć jakby nie patrzeć, mogłem się cieplej doubierać, bo zapowiedziane było spacerowe tempo ;)
Co by nie gadać, super spędzone niedzielne popołudnie, bo nie ma to jak baja bongo z ludźmi z korbą na rowery. Co więcej, nie pamiętam kiedy ostatnio jeździłem z kimś tylko po to, żeby pojeździć. Ekstra odmiana od samotnych treningów, tudzież kręcenia w czterech ścianach. Do tego muszę jakoś ogarnąć traskę, którą jechaliśmy i zaanektować ją na jakąś pętelkę do treningu. No i takie luźne spostrzeżenie, dotyczące samego roweru... Przy przełożeniu 46x14 i prędkości w okolicy 53km/h zaczyna się młynek :| Coś będzie trzeba z tym zrobić w przyszłości...
Zdjęć niestety brak :( Ale może następnym razem się to nadrobi.
A jechane było o tak:
/1058471
Pozdrowienia dla towarzyszy niedzielnego trip'u! ;)
Kategoria 4fun
komentarze