wasp91zg prowadzi tutaj blog rowerowy

Keep calm & ciśnij watów

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2014

Dystans całkowity:142.76 km (w terenie 142.76 km; 100.00%)
Czas w ruchu:07:47
Średnia prędkość:18.34 km/h
Maksymalna prędkość:67.10 km/h
Suma podjazdów:3919 m
Maks. tętno maksymalne:182 (95 %)
Maks. tętno średnie:167 (87 %)
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:71.38 km i 3h 53m
Więcej statystyk

Bike Maraton #7 Szklarska Poręba - best so far @BM series :)

  • DST 77.26km
  • Teren 77.26km
  • Czas 04:15
  • VAVG 18.18km/h
  • VMAX 67.10km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 180( 94%)
  • HRavg 167( 87%)
  • Podjazdy 2043m
  • Sprzęt Lady in Red
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 sierpnia 2014 | dodano: 19.08.2014

Start w festiwalowej edycji Bike Maratonu zaliczam na pewno do udanych. Trasa była bardzo ciekawa i dająca przyjemność z jazdy, pomimo panujących na niej warunków. Deszcz, chłód i miejscami mocno rozmyta trasa dały się we znaki. Choć nie czuję się źle jadąc w takich warunkach, to na pewno wolę jak „pyli”. Sam moment startu miałem fatalny i po paru metrach mnie zatkało, przez co zacząłem spływać w dół sektora dojeżdżając do końca pierwszego podjazdu. Po kilku minutach jednak udało się złapać rytm oraz oddech i zacząłem odrabiać pozycje, sukcesywnie pnąc się do góry do momentu pierwszego rozjazdu dystansów. Kawałek dalej uformowała się około 8-9 osobowa grupka, której nadawałem tempo do końca podjazdu na dwa mosty i tam zostało za mną już tylko 4 rywali. Dalsza jazda odbywała się bez większej współpracy, dyktowałem za każdym razem tempo w górę i większości w dół, czasem siadając na koło na nielicznych wypłaszczeniach. Jednak i tu często szybko wychodziłem na czoło podkręcając do swojego tempa. Generalnie jechało mi się bardzo dobrze, pilnowałem picia i jedzenia, wszystko grało. Nie przeszkadzał mi też brak chęci do współpracy innych zawodników. 




























Ostatecznie przed rozjazdem MEGA/GIGA z grupy pozostał tylko Mateusz Kaciłowicz i jechaliśmy w okolicy 8-9 miejsca OPEN na najdłuższym dystansie. We dwójkę przejechaliśmy końcówkę pierwszego i znaczną większość drugiego okrążenia. Pech chciał, albo moja niezdarność, że chcąc wyciągnąć żel chwyciłem w kieszonce już puste opakowanie i poczułem jak wyleciało mi to pełne. Chwilę później powtórzyłem sytuację, tym razem pozbywając się batona… Niestety przed 3h ścigania pozostał mi już tylko jeden batonik, a wiedziałem że jeszcze sporo jazdy przede mną. Co gorsza pojawiło się uczucie głodu. Błędem było trzymanie tego ostatniego batona możliwie długo, bo odbiło mi się to skurczami i odczuwalnym spadkiem siły w dalszej części dystansu. W dość charakterystycznym miejscu koło strumienia, na wyślizganym trawersującym podjeździe, musiałem zejść z roweru. Był to jeden moment za dużo podczas całego dystansu, który pokonałem z buta. Pokonany zbyt wolno, z przymusowym postojem po potężnym skurczu w udo, pozwoliłem urwać się dotychczasowemu towarzyszowi. Dalsze kilometry to był pościg za nim i walka z czasem. Pościg niestety był nie udany i przekraczając linię mety straciłem do Mateusza niewiele ponad minutę. Wielka szkoda, jednak nie odpuściłem ani na chwilę w końcówce i nic nie mogę sobie zarzucić. Metę przekroczyłem konkretnie wykończony po 4h15min29sek, ale zadowolony z samej jazdy i dyspozycji na starcie pomimo ciężkiego tygodnia poprzedzającego BM. Choć nie zrealizowałem swojego celu przejechania dystansu GIGA poniżej 4h, jednak zrealizowałem założenia dotyczące zajętych miejsc, plasując się na 8 miejscu OPEN i 7 miejscu w kategorii M2! Co jest najlepszym moim wynikiem na Bike Maratonie dotychczas!
Do tego dzięki równej i mocnej jeździe całej drużyny zwycieżyliśmy w klasyfikacji druzynowej! Do czego również dorzuciłem swoją cegiełkę ;)


Kategoria XCM, zawody

Pościgane u Słowaków na "lejzi" w Horal Maraton 2014

  • DST 65.50km
  • Teren 65.50km
  • Czas 03:32
  • VAVG 18.54km/h
  • VMAX 54.70km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 182( 95%)
  • HRavg 167( 87%)
  • Podjazdy 1876m
  • Sprzęt Lady in Red
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 sierpnia 2014 | dodano: 14.08.2014


Do startu w Horal Maraton podszedłem dość sceptycznie. Wybrałem średni dystans(73km i 2300m pionów), nazwany żartobliwie przez organizatorów "Lejzi". Choć daleko mu było do nazwy :P Poza chłopakami z teamu nie znałem nikogo kto startował i nie wiedziałem zupełnie jaki będzie poziom podczas wyścigu. Spora ilość opadów w tygodniu poprzedzającym start zapowiadała nienajlepsze warunki na trasie. Do tego doszła nieprzespana, w moim przypadku, noc poprzedzająca dzień wyścigu. Także przed startem wszystko było jedną wielką niewiadomą. Sam maraton rozpoczął się względnie spokojnie. Choć rywalizację rozpocząłem z końcówki stawki, to przebicie się do przodu nie stanowiło większego problemu i szybko zacząłem widzieć czoło stawki, jadąc w okolicy 6~8 miejsca. Do około 30 minuty rywalizacji miałem w zasięgu wzroku czub peletonu i Patryka, którzy jednak mieli większe tempo i po pierwszej sekcji zjazdów zniknęli mi z oczu. Później bez większej historii. Góra, dół jadąc swoim równym tempem, sporadycznie przejeżdżając przez strumień czy inną błotną kąpiel. Generalnie cały maraton to była jazda solo, pomimo jazdy w 3-osobowej grupce, wciąż to ja dyktowałem tempo. Dobrze mi się kręciło do około 2,5h jazdy, później niestety przyszedł kryzys i ostatnią godzinę jechałem, żeby jechać. Spory wpływ na taki stan rzeczy miały warunki panujące na trasie. Ciągle płynące błoto w zastraszającym tempie wypłukało smarowanie z łańcucha(dawno nie jechałem z tak głośno pracującym suchym napędem). Jednak pierwsze podjazdy i ten najdłuższy, niemal 10 kilometrowy, podjazd pokonałem w przyzwoitym tempie, naciągając na nich zawodników z 3-osobowej grupki. 
Niestety kryzys spowodował to, że grupka mi odjechał, co trochę podkopało morale. Najwyraźniej po odwaleniu brudnej roboty, to oni zachowali więcej sił. Ostatecznie trasę dystansu Lejzi(który liczył 65,5km zamiast zapowiadanych 73km) pokonałem 3h32min05sek realizując swoje założenia na ten start(TOP15 Open i TOP10 w kategorii) plasując się odpowiednio na 9 i 6 pozycji. Pewnie mogłoby być lepiej, ale na całokształt złożyły się różne czynniki: warunki na trasie, suchy napęd od 30km, nieprzespana noc... Ale nie ma co doszukiwać się wyjaśnień, pojechałem co mogłem i mimo to jestem całkiem zadowolony. Na pewno w perspektywie zbliżających się MP w maratonie MTB muszę popracować nad wytrzymałością, bo tej ewidentnie w tym starcie mi zabrakło. Oby kolejne starty mi w tym pomogły, bo teraz rozpoczyna się ta maratońska część sezonu. A najbliższy start już w tą sobotę w Szklarskiej Porębie na Bike Maraton'ie!


Kategoria zawody, XCM