wasp91zg prowadzi tutaj blog rowerowy

Keep calm & ciśnij watów

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2014

Dystans całkowity:96.30 km (w terenie 95.00 km; 98.65%)
Czas w ruchu:05:00
Średnia prędkość:19.26 km/h
Maksymalna prędkość:68.40 km/h
Suma podjazdów:2626 m
Maks. tętno maksymalne:175 (92 %)
Maks. tętno średnie:184 (96 %)
Suma kalorii:3892 kcal
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:96.30 km i 5h 00m
Więcej statystyk

Jak wygląda sezon, gdyby spojrzeć na niego jako na same liczby?

Piątek, 31 października 2014 | dodano: 31.10.2014


Zgodnie z zapowiedzą, chciałbym podzielić się kilkoma liczbami odnośnie tego jak wyglądał mój sezon w 2014 roku.
No to lecimy ;)


336 dni – ilość dni od rozpoczęcia przygotowań(11.11.2013) do ostatniego wyścigu(05.10.2014)

24817min – tyle czasu spędziłem na treningach i wyścigach

10483,2km – taki dystans pokonałem w poziomie

82501m – tyle pokonałem w górę

Na te liczby złożyło się:
215 – liczba jednostek treningowych, w tym:
  • 107 – treningi na rowerze szosowym
  • 55 – treningi na rowerze górskim
  • 23 – treningi na trenażerze(z konieczności)
  • 12 – treningów biegowych
  • 11 – treningów na siłowni
  • 7 – treningów na basenie
9011,4km – dystans pokonany na treningach

20978min – czas spędzony na treningu(nie wliczając w to regeneracji, która jest istotnym elementem treningu)

51055m – liczba pokonanych pionów w sezonie 2014

26 – dni startowe

3839min – czas jazdy podczas wszystkich startów

1471,8km – liczba kilometrów wszystkich startów

31446m – liczba pionów zaserwowana przez organizatorów wyścigów

22 – wyścigi przejechane i ukończone w sezonie 2014, w tym:
  • 10 – wyścigi XCO
  • 11 – wyścigi XCM
  • 1 – wyścig etapowy
6 – wyścigi za granicą

0 – ilość wyścigów nieukończonych/z których się wycofałem

4 – liczba startów z wstępnie planowanych, w których nie wystartowałem z różnych powodów

3 z 4 – zrealizowane założenia treningowe na sezon 2014

3 z 4 – zrealizowane założenia startowe na sezon 2014

10 – rozrobionych puszek 700g koncentratu napoju izotonicznego

1 – puszka z napojem regeneracyjnym

72 – żele wysokoenergetyczne z kofeiną

15 – fiolek z magnezem

6 – fiolek z kofeiną

5 – batoników wysoko energetycznych

7 – batonów białkowych po/przed startowych

1 – komplet opon do treningów w terenie

3 – opony zużyte podczas startów

2 – komplety klocków do hamulców tarczowych na oba koła

1 – komplet opon do treningu na rower szosowy

2 – buteleczki z oliwą do łańcucha(1x suche warunki, 1x wilgotne warunki)

2 – tubki smaru do łożysk

2 – zestawy linek do przerzutek

3 – liczba połamanych koszyczków na biodny

1 – skrzywiony hak przerzutki

0 – kapci podczas wyścigów :)

Ponadto olbrzymie liczby opakowań makaronu, woreczków z kaszą, nabiału, wody i innych napojów przed/po wyścigu oraz wszelkiej maści owoców i warzyw.

Same wyścigi wyglądały tak:



Wszystko kiedyś się kończy i tak właśnie mój miesięczny urlop rowerowy dobiega końca. Pora zakasać rękawy i wziąć się do roboty z przygotowaniami do nadchodzącego sezonu, aby w przyszłym roku jeszcze podnieść swój poziom.


Kategoria basen, running, trenażer, trening, XCM, XCO, zawody

Świeradów-Zdrój i Zabrze - ostatnie areny zmagań sezonu 2014

  • DST 96.30km
  • Teren 95.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 19.26km/h
  • VMAX 68.40km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 175( 92%)
  • HRavg 184( 96%)
  • Kalorie 3892kcal
  • Podjazdy 2626m
  • Sprzęt Lady in Red
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 października 2014 | dodano: 07.10.2014


Ostatnia edycja Bike Maratonu, jak również mój przedostatni start sezonu miały miejsce w Świeradowie Zdrój. Nastawienie bojowe, choć w nogach już nie było świeżości, do tego pogoda idealna na ściganie i można powiedzieć, że trasa już znana(zmyślne połączenie 2. i 4. etapu z Bike Adventure). Wiedząc co się kryje za profilem dystansu giga(73km i 2200m w pionie), od początku jechałem z głową, pamiętając na jakie podjazdy warto zachować więcej sił. Od startu nie poszło najlepiej. Nogi jakby twarde, ale nie było tragicznie. Grupa szybko się rozciągnęła i czoło było poza moim zasięgiem. Na pierwszym asfaltowym odcinku do góry, musiałem mocno się zagiąć żeby rywalizacja o przyzwoite miejsca nie odjechała beze mnie. Z kilometra na kilometr twarde nogi zaczęły odpuszczać i jechało mi się coraz lepiej. Równo, swoje. Pilnując kadencji i oddechu, dbając o jedzenie i picie. Podręcznikowa jazda tym co się ma na koniec sezonu. Początkowo jechałem na czele małej grupki, z której do wjazdu na szybkie szutry w dół pozostał jeden zawodnik. Chwilę później doszła nas spora grupa z Bartkiem i Piotrem z teamu, chwilę zanim rozpoczęły się kolejne podjazdy, gdzie znów dyktowałem tempo aż do podjazdu na wysoki kamień. Tam przydały się siły zaoszczędzone we wcześniejszej fazie ścigania, kiedy na przekór kilku zawodnikom z pierwszej grupki nie chciałem na siłę dochodzić do grupy, którą i tak po drodze „wchłonęliśmy”. Po rozpoczęciu podjazdu na wysoki kamień trochę podkręciłem tempo i na szczycie po grupie już nie było śladu, został Bartek kilka metrów za mną. Do blisko 50km jechaliśmy we dwójkę. Później chwila jazdy samemu i dyktowania sobie tempa, do momentu kiedy między tylny trójkąt a koło wszedł kij z leśnej przecinki. Po uporaniu się z niespodzianką jazda dalej i po kilku metrach znów niespodzianka, zaciągnięty łańcuch z przodu. Ponowne zejście z roweru i chwilę później jazda dalej, teraz już z dwójką zawodników do samego końca nawiązując współpracę na ostatnich szutrowych podjazdach. Ostatecznie kończąc zmagania na 7. miejscu OPEN i 4. w kategorii M2! Tym samym odnotowałem swój najlepszy występ na Bike Maraton’ie od kiedy startuję!


Nie będę ukrywać, że było to bardzo miłe zakończenie, bo po całym sezonie mogłem wreszcie wyjść na upragnione podium. Szerokie, bo szerokie, ale zawsze lepsze to niż otarcie o nie jak na wszystkich poprzednich wyścigach. Do tego z chłopakami ponownie zaznaczyliśmy swoją dominację wygrywając wśród drużyn open!
Po wszystkim odbyły się dekoracje klasyfikacji generalnych. Tu w kategorii wiekowej na dystansie GIGA uplasowałem się na 6. miejscu. Co uważam za sukces, bo znalazłem się wśród nie lada wycinaków :) Równie ważne co indywidualne miejsce, było zajęte miejsce wśród drużyn open. W tej klasyfikacji Mitutoyo DEMA PWR Team stanęła na zasłużonym i sumiennie wpracowanym najwyższym stopniu podium! Ponadto zdobyliśmy brąz w kategorii drużyn sport :)
 

Po tak owocnym zakończeniu części maratońskiej nie można było sobie pozwolić na nadmierne świętowanie. Choć nie mówię, że takiego nie było ;) Następnego dnia jechaliśmy na finałową edycję AZS MTB Cup w Zabrzu. Tym samym ostatni start i ostatnie sponiewieranie się na wyścigu XCO w sezonie. Wyjazd wcześnie rano i parę godzin w aucie. Na miejscu wszystko szybko się załatwiło, trasa znana, więc nie było też specjalnego parcia na wnikliwe jej objechanie. Rozpoczynając rozgrzewkę wiedziałem, że to nie mój dzień… Na siodełku nie mogłem usiedzieć, a pętla poprowadzona po względnie płaskim terenie z leśnymi wyrypkami, raczej nie nastrajała pozytywnie. Do tego w nogach nie było krzty sił… Mimo to chciałem dać z siebie co mogłem, żeby właściwie zamknąć rok. Przezornie na starcie ustawiłem się za Patrykiem i Grześkiem z teamu, bo wiedziałem że dysponują atomowym startem i łatwo będzie się przebić do przodu. Niestety szczęście nie dopisało Patrykowi i po komendzie startowej łańcuch odmówił mu współpracy. Zostałem z tyłu, a pierwsza część poprowadzona wąskim trawersem nie sprzyjała wyprzedzaniu. Chwila zachowawczej jazdy, szersza ścieżka i zaatakowałem. Szybko minąłem kilku(nastu?) zawodników i goniłem dalej.

Czoło z Grześkiem z drużyny było już dawno z przodu, ale odpadający od niego zawodnicy byli w zasięgu i sukcesywnie ich mijałem. Niestety odcinek poprowadzony wzdłuż zakładu produkcyjnego był tak rozmoczony, że o jeździe nie było mowy. Co okrążenie miotałem się przebiegając przez to bagienko, wybijając się z rytmu. Ale każdy miał takie same warunki. Na 3 z 9 okrążeń doszedłem do dwójki zawodników. Po jakimś czasie walczyłem już tylko z jednym z BSA, to ja odchodziłem albo on mi, robiąc przy tym niezliczoną ilość dubli. Ostatecznie na przedostatnim okrążeniu udało mi się skutecznie przeciwnikowi uciec. Samotnie pokonując ostatnie półtorej okrążenia wjechałem na metę. W późniejszym rozrachunku okazało się, że byłem 4 w Elicie i 3 w klasyfikacji AZS mężczyzn, do tego ponownie z chłopakami „ogoliliśmy” drużynówkę! :)


Jakby nie patrzeć, zakończenie sezonu było owocne i jestem z niego bardzo zadowolony. Jak z całego sezonu, który był dla mnie bardzo intensywny i sumiennie przepracowany. Jednak nie mógłbym wystartować we wszystkich tych wyścigach, gdyby nie wsparcie sponsorów i teamu. Bardzo chcę podziękować firmie Mitutoyo Polska, DEMA Bicycles, AMP Polska, Brubeck oraz firmie KTJ Kolor za okazaną pomoc oraz wsparcie sprzętowe. Teamowi i kierownictwu Mitutoyo DEMA PWR Team za okazanie zaufania, cierpliwość i danie możliwości startu we wszystkich istotnych imprezach oraz pomoc przy treningach i podczas sezonu. Nie zapominając o moim trenerze Grzegorzu, który łatwej przeprawy ze mną nie miał i sporo w tym jego zasługi, że w tym sezonie prezentowałem tak dobry poziom sportowy, o niebo lepszy od tego w z zeszłego roku.

Teraz pora na chwilę zasłużonego odpoczynku, moment zapomnienia w diecie i relaks oraz skupienia uwagi na sprawach bardziej doczesnych, jak chociażby uczelnia ;) Oby tylko jesień jak najdłużej była przychylna i pogoda sprzyjała jak największej liczbie coffee ride’ów oraz wypadów na górskie ścieżki :) Póki co, dziękuję wszystkim Wam za wsparcie, doping(ten pozytywny), ciepłe słowa oraz wiarę we mnie podczas tego sezonu!!!

A za czas jakiś postaram się o zbiorcze podsumowanie całego sezonu w liczbach i pewnie nie tylko ;)



Stay tuned! :D


Kategoria XCM, XCO, zawody