Październik, 2014
Dystans całkowity: | 96.30 km (w terenie 95.00 km; 98.65%) |
Czas w ruchu: | 05:00 |
Średnia prędkość: | 19.26 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.40 km/h |
Suma podjazdów: | 2626 m |
Maks. tętno maksymalne: | 175 (92 %) |
Maks. tętno średnie: | 184 (96 %) |
Suma kalorii: | 3892 kcal |
Liczba aktywności: | 1 |
Średnio na aktywność: | 96.30 km i 5h 00m |
Więcej statystyk |
Jak wygląda sezon, gdyby spojrzeć na niego jako na same liczby?
No to lecimy ;)
336 dni – ilość dni od rozpoczęcia przygotowań(11.11.2013) do ostatniego wyścigu(05.10.2014)
24817min – tyle czasu spędziłem na treningach i wyścigach
10483,2km – taki dystans pokonałem w poziomie
82501m – tyle pokonałem w górę
Na te liczby złożyło się:
215 – liczba jednostek treningowych, w tym:
- 107 – treningi na rowerze szosowym
- 55 – treningi na rowerze górskim
- 23 – treningi na trenażerze(z konieczności)
- 12 – treningów biegowych
- 11 – treningów na siłowni
- 7 – treningów na basenie
20978min – czas spędzony na treningu(nie wliczając w to regeneracji, która jest istotnym elementem treningu)
51055m – liczba pokonanych pionów w sezonie 2014
26 – dni startowe
3839min – czas jazdy podczas wszystkich startów
1471,8km – liczba kilometrów wszystkich startów
31446m – liczba pionów zaserwowana przez organizatorów wyścigów
22 – wyścigi przejechane i ukończone w sezonie 2014, w tym:
- 10 – wyścigi XCO
- 11 – wyścigi XCM
- 1 – wyścig etapowy
0 – ilość wyścigów nieukończonych/z których się wycofałem
4 – liczba startów z wstępnie planowanych, w których nie wystartowałem z różnych powodów
3 z 4 – zrealizowane założenia treningowe na sezon 2014
3 z 4 – zrealizowane założenia startowe na sezon 2014
10 – rozrobionych puszek 700g koncentratu napoju izotonicznego
1 – puszka z napojem regeneracyjnym
72 – żele wysokoenergetyczne z kofeiną
15 – fiolek z magnezem
6 – fiolek z kofeiną
5 – batoników wysoko energetycznych
7 – batonów białkowych po/przed startowych
1 – komplet opon do treningów w terenie
3 – opony zużyte podczas startów
2 – komplety klocków do hamulców tarczowych na oba koła
1 – komplet opon do treningu na rower szosowy
2 – buteleczki z oliwą do łańcucha(1x suche warunki, 1x wilgotne warunki)
2 – tubki smaru do łożysk
2 – zestawy linek do przerzutek
3 – liczba połamanych koszyczków na biodny
1 – skrzywiony hak przerzutki
0 – kapci podczas wyścigów :)
Ponadto olbrzymie liczby opakowań makaronu, woreczków z kaszą, nabiału, wody i innych napojów przed/po wyścigu oraz wszelkiej maści owoców i warzyw.
Same wyścigi wyglądały tak:
Wszystko kiedyś się kończy i tak właśnie mój miesięczny urlop rowerowy dobiega końca. Pora zakasać rękawy i wziąć się do roboty z przygotowaniami do nadchodzącego sezonu, aby w przyszłym roku jeszcze podnieść swój poziom.
Kategoria basen, running, trenażer, trening, XCM, XCO, zawody
Świeradów-Zdrój i Zabrze - ostatnie areny zmagań sezonu 2014
-
DST
96.30km
-
Teren
95.00km
-
Czas
05:00
-
VAVG
19.26km/h
-
VMAX
68.40km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
HRmax
175( 92%)
-
HRavg
184( 96%)
-
Kalorie 3892kcal
-
Podjazdy
2626m
-
Sprzęt Lady in Red
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnia edycja Bike Maratonu, jak również mój przedostatni
start sezonu miały miejsce w Świeradowie Zdrój. Nastawienie bojowe, choć w
nogach już nie było świeżości, do tego pogoda idealna na ściganie i można
powiedzieć, że trasa już znana(zmyślne połączenie 2. i 4. etapu z Bike
Adventure). Wiedząc co się kryje za profilem dystansu giga(73km i 2200m w pionie), od początku
jechałem z głową, pamiętając na jakie podjazdy warto zachować więcej sił. Od
startu nie poszło najlepiej. Nogi jakby twarde, ale nie było tragicznie. Grupa
szybko się rozciągnęła i czoło było poza moim zasięgiem. Na pierwszym
asfaltowym odcinku do góry, musiałem mocno się zagiąć żeby rywalizacja o
przyzwoite miejsca nie odjechała beze mnie. Z kilometra na kilometr twarde nogi zaczęły odpuszczać i jechało mi się coraz lepiej. Równo, swoje. Pilnując kadencji i
oddechu, dbając o jedzenie i picie. Podręcznikowa jazda tym co się ma na koniec
sezonu. Początkowo jechałem na czele małej grupki, z której do wjazdu na
szybkie szutry w dół pozostał jeden zawodnik. Chwilę później doszła nas spora
grupa z Bartkiem i Piotrem z teamu, chwilę zanim rozpoczęły się kolejne
podjazdy, gdzie znów dyktowałem tempo aż do podjazdu na wysoki kamień. Tam
przydały się siły zaoszczędzone we wcześniejszej fazie ścigania, kiedy na
przekór kilku zawodnikom z pierwszej grupki nie chciałem na siłę dochodzić do
grupy, którą i tak po drodze „wchłonęliśmy”. Po rozpoczęciu podjazdu na wysoki
kamień trochę podkręciłem tempo i na szczycie po grupie już nie było śladu,
został Bartek kilka metrów za mną. Do blisko 50km jechaliśmy we dwójkę. Później
chwila jazdy samemu i dyktowania sobie tempa, do momentu kiedy między tylny
trójkąt a koło wszedł kij z leśnej przecinki. Po uporaniu się z niespodzianką
jazda dalej i po kilku metrach znów niespodzianka, zaciągnięty łańcuch z
przodu. Ponowne zejście z roweru i chwilę później jazda dalej, teraz już z dwójką
zawodników do samego końca nawiązując współpracę na ostatnich szutrowych
podjazdach. Ostatecznie kończąc zmagania na 7. miejscu OPEN i 4. w kategorii M2! Tym samym odnotowałem swój najlepszy występ na Bike Maraton’ie od kiedy startuję!
Nie będę
ukrywać, że było to bardzo miłe zakończenie, bo po całym sezonie mogłem wreszcie
wyjść na upragnione podium. Szerokie, bo szerokie, ale zawsze lepsze to niż
otarcie o nie jak na wszystkich poprzednich wyścigach. Do tego z chłopakami
ponownie zaznaczyliśmy swoją dominację wygrywając wśród drużyn open!
Po wszystkim odbyły się dekoracje klasyfikacji generalnych. Tu w kategorii wiekowej na dystansie GIGA uplasowałem się na 6. miejscu. Co uważam za sukces, bo znalazłem się wśród nie lada wycinaków :) Równie ważne co
indywidualne miejsce, było zajęte miejsce wśród drużyn open. W tej klasyfikacji
Mitutoyo DEMA PWR Team stanęła na zasłużonym i sumiennie wpracowanym najwyższym
stopniu podium! Ponadto zdobyliśmy brąz w kategorii drużyn sport :)
Po tak owocnym zakończeniu części maratońskiej nie można było
sobie pozwolić na nadmierne świętowanie. Choć nie mówię, że takiego nie było ;)
Następnego dnia jechaliśmy na finałową edycję AZS MTB Cup w Zabrzu. Tym samym
ostatni start i ostatnie sponiewieranie się na wyścigu XCO w sezonie. Wyjazd
wcześnie rano i parę godzin w aucie. Na miejscu wszystko szybko się załatwiło,
trasa znana, więc nie było też specjalnego parcia na wnikliwe jej objechanie. Rozpoczynając
rozgrzewkę wiedziałem, że to nie mój dzień… Na siodełku nie mogłem usiedzieć, a
pętla poprowadzona po względnie płaskim terenie z leśnymi wyrypkami, raczej nie
nastrajała pozytywnie. Do tego w nogach nie było krzty sił… Mimo to chciałem
dać z siebie co mogłem, żeby właściwie zamknąć rok. Przezornie na starcie
ustawiłem się za Patrykiem i Grześkiem z teamu, bo wiedziałem że dysponują
atomowym startem i łatwo będzie się przebić do przodu. Niestety szczęście nie
dopisało Patrykowi i po komendzie startowej łańcuch odmówił mu współpracy.
Zostałem z tyłu, a pierwsza część poprowadzona wąskim trawersem nie sprzyjała
wyprzedzaniu. Chwila zachowawczej jazdy, szersza ścieżka i zaatakowałem. Szybko
minąłem kilku(nastu?) zawodników i goniłem dalej.
Czoło z Grześkiem z drużyny
było już dawno z przodu, ale odpadający od niego zawodnicy byli w zasięgu i
sukcesywnie ich mijałem. Niestety odcinek poprowadzony wzdłuż zakładu
produkcyjnego był tak rozmoczony, że o jeździe nie było mowy. Co okrążenie
miotałem się przebiegając przez to bagienko, wybijając się z rytmu. Ale każdy
miał takie same warunki. Na 3 z 9 okrążeń doszedłem do dwójki zawodników. Po
jakimś czasie walczyłem już tylko z jednym z BSA, to ja odchodziłem albo on mi,
robiąc przy tym niezliczoną ilość dubli. Ostatecznie na przedostatnim okrążeniu
udało mi się skutecznie przeciwnikowi uciec. Samotnie pokonując ostatnie
półtorej okrążenia wjechałem na metę. W późniejszym rozrachunku okazało się, że
byłem 4 w Elicie i 3 w klasyfikacji AZS mężczyzn, do tego ponownie z chłopakami
„ogoliliśmy” drużynówkę! :)
Jakby nie patrzeć, zakończenie sezonu było owocne i jestem z
niego bardzo zadowolony. Jak z całego sezonu, który był dla mnie bardzo
intensywny i sumiennie przepracowany. Jednak nie mógłbym wystartować we wszystkich tych wyścigach, gdyby nie wsparcie sponsorów i teamu. Bardzo chcę podziękować firmie Mitutoyo Polska, DEMA Bicycles, AMP Polska, Brubeck oraz firmie KTJ Kolor za okazaną pomoc oraz wsparcie sprzętowe. Teamowi i kierownictwu Mitutoyo DEMA PWR Team za
okazanie zaufania, cierpliwość i danie możliwości startu we wszystkich istotnych
imprezach oraz pomoc przy treningach i podczas sezonu. Nie zapominając o moim trenerze
Grzegorzu, który łatwej przeprawy ze mną nie miał i sporo w tym jego zasługi,
że w tym sezonie prezentowałem tak dobry poziom sportowy, o niebo lepszy od
tego w z zeszłego roku.
Teraz pora na chwilę zasłużonego odpoczynku, moment
zapomnienia w diecie i relaks oraz skupienia uwagi na sprawach bardziej
doczesnych, jak chociażby uczelnia ;) Oby tylko jesień jak najdłużej była
przychylna i pogoda sprzyjała jak największej liczbie coffee ride’ów
oraz wypadów na górskie ścieżki :) Póki co, dziękuję wszystkim Wam za wsparcie,
doping(ten pozytywny), ciepłe słowa oraz wiarę we mnie podczas tego sezonu!!!
A za czas jakiś postaram się o zbiorcze podsumowanie
całego sezonu w liczbach i pewnie nie tylko ;)
Stay tuned! :D
Kategoria XCM, XCO, zawody