wasp91zg prowadzi tutaj blog rowerowy

Keep calm & ciśnij watów

trening - szosa(?)

  • DST 22.01km
  • Czas 00:51
  • VAVG 25.89km/h
  • VMAX 41.40km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 180( 90%)
  • HRavg 156( 78%)
  • Kalorie 735kcal
  • Podjazdy 23m
  • Sprzęt RoadRunner [emerytowany - na sprzedaż]
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 20 marca 2013 | dodano: 20.03.2013

Miało być szybko między pracą i zajęciami... Wstępnie na trenażerze, ale z racji dobrej pogody wybrałem się potrenować poza pokój. I to był błąd...
Krótka jazda, bez większych chęci i ambicji. Sam nie wiem czemu zwyczajnie ze wszystkim byłem na nie w związku z jazdą dziś. Ale wiedziałem, że przekręcić trzeba. Ogarnięty i gotowy wybrałem się na krótką pętelkę. Mimo mojego nastawienia i wcześniejszych 6h spędzonych w pracy, noga podawała dobrze. Wręcz żałowałem, że nie mam tyle czasu, żeby to bardziej wykorzystać. Ech... I chyba trzeba było... Bo gdybym pojechał dłużej może nie zdarzyłoby się to co miało miejsce. Mały crash test...
Na wylocie z wojnowa spotkałem się z bokiem samochodu niemieckiej marki. Nie leciałem za dużo, bo coś w okolicy 35km/h. Jednak nie udało mi się uniknąć nadkola samochodu, który wjechał z podporządkowanej na mój pas. I tak się cieszę, że jakoś udało mi się jeszcze "skręcić" na tyle, że trafiłem w nadkole, a nie drzwi. Tam to mogłoby się nie ciekawie skończyć :| Cóż jechałem, złapałem za heble, skręciłem, zatrzymałem się gwałtownie na lewy, nadkolu, przetoczyłem się przez maskę i stanąłem obunóż po drugiej stronie(sick). Bilans sytuacji: lekko dało się odczuć uderzenie kolanem w wóz(rano nie będzie śladu), wygięty widelec i przednie koło do podprostowania(całe szczęście, że nie zrobił się z niego owal...) + zarysowana maska z nadkolem w aucie. Całe szczęście kierowca okazał się bardzo ludzki i nie robił pretensji żadnych mnie. Przyznał się do błędu i wszystko "rozeszło się po kościach", włącznie z tym, że bezproblemowo odwiózł mnie do mieszkania. A widły zamówione i gwiazdko-korek rozporowy, nie mam weny do nabijania gwiazdki normalnej. Także kwestia kilku dni cierpliwości i poskładania roweru na nowo.
Co mnie bawi/irytuje, to fakt, że zrobiłem na rowerze mniej jak 250km i proszę. Ba! Nawet wyjątkowo założyłem i odpaliłem lampki, co by być bardziej widocznym, o ironio...
No i cieszę się, że stało się to na szosówce... Bo gdybym tak załatwił sobie widły mojej białej lejdi, to bym się zapłakał.

/1058471


Kategoria sprzęt, trening


komentarze
maratonka
| 08:22 czwartek, 21 marca 2013 | linkuj To rzeczywiście spotkałeś człowieka :) Legendy głoszą, że gdzieś pośród nas takowi żyją, miałeś szczęście na niego trafić.

Obyś szybko doprowadził rower do stanu używalności!
wasp91zg
| 06:17 czwartek, 21 marca 2013 | linkuj Kierowca naprawdę okazał się normalną osobą bez jakiś ALE wziął wszystko na siebie. Przy takim podejściu jakie miał, nawet nie myślałem wzywać policji. Jemu i sobie bym problemów narobił. I tak był wystarczająco roztrzęsiony po tym... A zadośćuczynienie bez zająknienia otrzymałem i bez jakichkolwiek dodatkowych pytań czemu tyle i po co. Dodał tylko od siebie, że przykro mu, że będę miał przez jakiś czas problem z rowerem i przeprosił. Jakby nie patrzeć, wziął wszystko na klatę. Trochę w szoku jestem, że jeszcze się tacy ludzie zdarzają ;)
maratonka
| 23:29 środa, 20 marca 2013 | linkuj Cóż... Gdyby kierowca nie był ludzki i miły, mogło się to dal niego skończyć gorzej, gdybyś wzywał policję. Rozumiem, że żadnego zadośćuczynienia nie otrzymałeś?

Ważne, żeś cały!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa anico
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]