VI Zielonogórskie Grand Prix MTB Amatorów 2012 - Drzonków - start
-
DST
38.38km
-
Teren
38.38km
-
Czas
01:32
-
VAVG
25.03km/h
-
VMAX
39.80km/h
-
Temperatura
11.0°C
-
HRmax
182( 91%)
-
HRavg
172( 86%)
-
Kalorie 1533kcal
-
Sprzęt Biała Dama
-
Aktywność Jazda na rowerze
przed startem nasrój pozytywny :)
© wasp91zg
Już drugi raz w tym sezonie stanąłem na linii startu. Tym razem, praktycznie rzecz biorąc, rodzimej miejscowości, a przynajmniej w swoich okolicach. Co więcej, start ten odbył się w miejscowości, w której na nowo rozpocząłem przygodę ze startowaniem w tej pięknej dyscyplinie. Czyli w miejscowości Drzonków pod Zieloną Górą, a dokładniej na tutejszym WOSIRze. Do trasy i miejsca czuję sentymet, ale odczuwam wyraźny niedosyt po tym starcie.koncentracja przed startem
© wasp91zg
Podobnie jak w zeszłym roku, dałem ciała po całej linii z ustawieniem się na starcie. A padre mówił idź stań, bo znów będzie kiepsko. Ja niestety swoje i mam nauczkę na przyszłość, że starszych się słucha i bez gadania. Stanąłem w okolicy 3 rzędu zaraz przy barierce. Do tego sędzia przesunął całą stawkę kawałek do tyłu, żeby zeszłorocznych debeściaków ustawić w pierwszej linii. Nie przeszkadza mi to, a nawet chwali się taką postawę wobec nich. Ale to nie było największe zmartwienie. Bo przede mną było dwóch, nie bójmy się określenia, starszych gości. Miałem nadzieję, że chociaż będą potrafili stanowczo wystartować. mocy przybywaj...
© wasp91zg
Niestety klasycznego startowego trzepactwa nie dało się uniknąć i razem ze startem... Stanąłem w miejscu, a później zacząłem się toczyć... Żeby w ostateczności lecieć prawie po barierkach, dodatkowo sprawiając zagrożenie dla innych i siebie. Ale cóż, widocznie trzeba się przyzwyczaić. Albo stanąć w pierwszym rzędzie gdzieś na środku, zostać przesuniętym o jeden i mieć spokój. Spróbuję na kolejnym starcie.
Wracając do ścigu. Pierwsze kółko jechane prawie w trupa, a właściwie pierwsze 2km i później trochę mocniej żeby możliwie dużo osób minąć(postanowienie na kolejne kółka, to było jechać swoje i widać opłaciło się to). Na pierwszym i jedynym podjeździe, jak w zeszłym roku zrobił się zator. Jednak delikatnie wilgotna ziemia i dobrze napompowane oponki dały dość przyczepności, aby pójść środkiem i minąć sporo osób. Później charakterystyczny był długi, płaski zjazd, na którym trzeba było dokręcać. Mnie za każdym razem tam ktoś, kogo na podjeździe minąłem dochodził... Miało to jednak swoje plusy, bo mogłem schować się w jego cieniu i trochę odpocząć. Aby chwilę przed skrętem w singla przyatakować i wysunąć się na wygodną pierwszą pozycję. Co w ostateczności prowadziło do urwania tymczasowego towarzysza. Tak było przez pierwsze 3 kółka. Kolejne 2 jechałem sam, mijając albo dublując zawodników. pewnego okrążenia
© wasp91zg
Na całej trasie były 4 fajne elementy. Wspominany już pierwszy podjazd. Następnie singielek, który prowadził delikatnie pod górkę, ale po dość nierównej ścieżce i najlepiej jechało się go stojąc w korbach. Kolejnym, a właściwie kolejnymi elementami były dwa trawersy, po nawrotach. Na koniec kolejny singielek na chwilę przed metą, gdzie dało się rozwinąć całkiem sporą prędkość i mijało się drzewka na centy:)
A najlepszy w całym wyścigu był doping rodziców, którzy dzielnie marzli na przysłowiowym końcu świata przez 1,5h, od startu aż do samej mety:)wjazd na metę
© wasp91zg
Żadnych ciekawszych, wyróżniających się wydarzeń nie było. Poza tym, że standardowo spierdzieliłem finish, lądując na 3 miejscu i niżej w generalce... Ech, trzeba to dopracować w przyszłości.to nazywasz finishem?!
© wasp91zg
Znów kondycyjna trasa, o bardzo niskim poziomie trudności. No i właśnie jakiś technicznych sekcji mi brakowało strasznie, a zwłaszcza zjazdów. Za to trasa była do przejechania dla każdego, a o to chyba orgowi chodziło i szanuję to;) Bo o zabawę tu chodzi i przebywanie z ludźmi o podobnej zajawce. Gdzie mogę stanąć obok jakiegoś gościa i swobodnie powymieniać się doświadczeniami sprzętowymi i pośmiać z tego jak człowiek kombinuje, żeby tylko mógł pójść pokręcić.
Niestety nie zabrakło przytyku, że jeżdżę na KROSSie, ale mam to gdzieś. Nie mieli okazji sprawdzić i nie wiedzą, że ich ramy też się sprawdzają świetnie;Pcukry proste po wyścigu = snickers
© wasp91zg
Parę suchych danych.
Planem było sprawdzenie sprzętu po ostatnich naprawach oraz swojej dyspozycji. Sprzęt wypadł genialnie. Do siebie mam trochę żalu, bo brakuje szybkości, ale wytrzymałościowo wyszło super, podobnie jak technika(według mnie równie dobrze). O wytrzymałości poświadczył wykres w pulsometrze, który od 7. minuty znajdował się cały czas w najwyższej strefie. Już na linii startu powiedziałem sobie "pierwsze dokręcić, 3 kolejne jechać swoje i na koniec pojechać tyle, ile fabryka dała". Udało się to zrealizować, chociażby patrząc na czasy / zajmowane na kółkach pozycje:
1 - 0:18:39 / 32
2 - 0:18:25 / 32
3 - 0:18:26 / 29
4 - 0:18:47 / 28
5 - 0:18:36 / 28
Ogółem wyszło 1:32:53 na dystansie 38.385km, także źle nie jest, ale może być lepiej. Ukończyłem na pozycjach:
OPEN 28/101
M2 8/18
Czas pokaże na kolejnych startach, czy jest jakiś progres. W planach są 20.05 - AZS Cup Wrocław oraz 27.05 - VI Zielonogórskie Grand Prix MTB Amatorów 2012 na kąpielisku Ochla w Zielonej Górze.
Kategoria zawody, XCO
komentarze
Nie rozumiem takich ludzi. :/
To raczej im się one należą, za głupie przepłacanie za niepotrzebnie importowane rowery...