VI Zielonogórskie Grand Prix MTB Amatorów 2012 - Ochla - start
-
DST
34.81km
-
Teren
34.81km
-
Czas
01:28
-
VAVG
23.74km/h
-
VMAX
48.10km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
HRmax
185( 92%)
-
HRavg
177( 88%)
-
Kalorie 1534kcal
-
Sprzęt Biała Dama
-
Aktywność Jazda na rowerze
na trasie w Ochli
© wasp91zg
Kolejny, drugi już start w tegorocznej edycji Zielonogórskiego GP MTB Amatorów za mną. Tym razem start na kąpielisku Ochla, również pod Zieloną Górą.
Oczywiście rutyna jak przed każdym startem, wczesna pobudka, śniadaniowy makaron i ostatnie spojrzenie na rower, czy aby na 100% działa. Nastawienie bojowe, ale nadal pozytywne. Chociaż przyznam, że chciałem się odkuć za poprzedni start i chociaż w M2 załapać się, na tzw. szerokie podium. Pogoda sprzyjała, słonecznie, ale z delikatnymi chmurkami, słaby i przyjemny wiatr. Nic tylko się ścigać:)kierunek start
© wasp91zg
Niestety, jeśli chodzi o ściganie, znów przed startem popisałem się… Znów… Zająłem strategiczne miejsce na końcu grupy przy linii startu... Jak ja to robię, że za każdym razem powtarzam ten sam błąd?!aaaa... klasycznie:/
© wasp91zg
Niestety po starcie trzeba było się przepychać do przodu, żeby możliwe mało maruderów blokowało na pierwszym podjeździe. Także poza pierwszym łukiem, zaraz po starcie, szło się na łokcie przy kąpielisku. Wjazd do lasu i w dalszym ciągu mijanki. W pewnym momencie usłyszałem niepokojący huk za plecami, tak jakby ktoś miał bliższy kontakt z drzewem. Niestety przy tej ilości ludzi i drzew dookoła siebie nie było możliwości obejrzenia się i sprawdzenia czy dobrze usłyszałem. Teraz już się nie dowiem...jedź! jedź!!! NO JEDŹ!!!
© wasp91zg
Pierwsze metry w lesie pokonywane tak, żeby chociaż widzieć czoło stawki. Po pierwszym ostrzejszym łuku, a wjazdem na wzniesienie straciłem ich z pola widzenia. Ale tempa nie zmniejszałem i na podjeździe był slalom pomiędzy pozostałymi zawodnikami. Delikatny zjazd i wjazd w fajną ścieżynkę najeżoną korzeniami. Zamysł był taki, żeby wjechać w nią z przodu obojętnie jakiej grupy, udało się.... Prawie... Na czele grupki wjechałem, ale na rzeczonej ścieżce znajdował się już koniec poprzedniej grupki... Który niewiedzieć czemu miał z tym miejscem problemy?! Chwilowe zwolnienie tempa i znów atak. Kolejne podjazdy, tym razem sztywniejsze i zjazd. Oj ten to był ciekawy. Łatwy, szybki, dający wytchnienie nogom. Choć miał przyjemne elementy, w postaci korzeni, na których przy sporych prędkościach fajnie się skakło:D Niestety jak to bywa po zjeździe musi być podjazd, więc znów z obrotu. Tym razem przed sobą miałem grupkę, którą goniłem do końca rundki. Dochodziłem ich na podjazdach, ale przy wypłaszczeniach i zjazdach za bardzo odpuszczałem i mi znów odjeżdżali.
Na drugim kółku złapałem chłopaków na podjeździe i powiedziałem sobie, że tym razem mnie nie zerwą. Przy podjazdach trochę walki z nimi. Do tego pomoc sprzętowa w postaci blokady skoku na stojących podjazdach była jak znalazł:) Trzymałem ich aż do końca drugiej rundki, ale cała grupka się nie ostała. Na poszczególnych podjazdach, a zwłaszcza dojeżdżającym do wieży, mega sztywnym. Raczej to nie było podjeżdżanie, a kinetyczna stójka. Wrzucony młynek i heja pod górkę.
Na trzeciej rundce wyszedłem na pierwszym podjeździe na czoło grupki i chłopaki zaczęli się rwać. Bardzo budujące, jak inni nie wytrzymują narzuconego tempa na podjazdach:) Także od połowy 3 koła jechałem sam, goniąc zawodnika RANTu. Doszedłem go po ostatniej sekcji podjazdów przed linią start-meta. Na płaskim odcinku powtarzałem sobie w duchu "nie urwiesz mnie, nie urwiesz". Nie urwał.w pogoni za kolejnym...
© wasp91zg
Na ostatnie kółko wjechaliśmy wspólnie. Będąc już w lesie puścił mnie i myślałem, że pojedziemy po zmianach, żeby jeszcze parę osób dorwać. Ku mojemu zaskoczeniu i uciesze(powiedzmy) po pierwszym podjeździe obracam się, licząc na to, że wyjdzie na przód. A tu niespodzianka... Kolega został urwany na pierwszym i to łagodnym podjeździe:/ Szkoda... Ale nie można było odpuścić i cisnąłem już sam do końca co sił w nogach. Nogi zaczynały mocniej kąsać, ale parło się na przód. Więcej dubli, brak zająca do gonienia. Miłe wrażenie było przy dublowaniu. Wszyscy słysząc zbliżającą się, dyszącą osobę ładnie na podjazdach schodzili ze ścieżki i dawali miejsce. Miłe, bardzo miłe. Ale trochę szkoda, że nie było kogo gonić. Taka rundka w samotności się zapowiadała. Chociaż światełko pojawiło się na chwilę przed ostatnią sekcją podjazdów. Chłopak w białej koszulce i ładnie cisną. To nie mógł być dubel. Zaczęła się pogoń, bo i mało do mety zostało. Niestety nie udało się dopaść "zająca", ale jego widok skutecznie dokręcił moje tempo.meta 34,813km 1h28min58sek
© wasp91zg
Po dojechaniu do mety, moment na złapanie oddechu i zwrot chipa oraz numeru startowego. Cały zakurzony i zadowolony, bo dałem z siebie wszystko rozejrzałem się po okolicy startu. Była nadzieja, że jakoś w czubie dojechałem, bo mało osób z rowerami stało przy bramie. Ale trzeba było wyczekać ogłoszenia wyników.
Po ścigu oczekiwanie ciągnęło się strasznie, ale z to pogoda przyjemna. W międzyczasie mogłem odczyścić twarz z kurzu i porozmawiać z rodzicami. Koło 13:40 pojawiły się wyniki. Tu miłe zaskoczenie. Byłem z początku listy. Mianowicie czas, jaki osiągnąłem(1:28:58) dał mi następujące lokaty:
OPEN: 8/73
M2: 2/15(PUDŁO!!!)hiah ^^
© wasp91zg
Jazda w moim wykonaniu i odczuciu była równa, co pięknie zobrazował wykres na pulsometrze(niestety nie mam jak zamieścić) i czasy razem z pozycjami na poszczególnych kółkach:
1 - 0:22:01 / 13
2 - 0:22:07 / 13
3 - 0:22:17 / 9
4 - 0:22:23 / 8
Mimo dobrych pozycji pozostaje niedosyt w postaci klasyfikacji OPEN na tej rundzie. Szkoda, że nie udało się załapać na "szerokie podium", ale sporo zabrakło chociażby do 6. miejsca(50sek).
W efekcie pozycje przeze mnie zajmowane w klasyfikacjach generalnych wyglądają następująco:
OPEN: 7. (1294pkt) i 48pkt straty do 6.(276pkt do 1.)
M2: 2. (1398pkt) i 30pkt straty do 1.
Następny razem trzeba się bardziej postarać, a to już 10.06 na obiekcie MOSiR'u w Zgorze:)minuta dla fotoreporterów :P
© wasp91zg
Kategoria XCO, zawody