wasp91zg prowadzi tutaj blog rowerowy

Keep calm & ciśnij watów

Błotne zakończenie lata - Bike Maraton #9 Polanica-Zdrój

  • DST 70.10km
  • Teren 65.00km
  • Czas 03:11
  • VAVG 22.02km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 185( 97%)
  • HRavg 174( 91%)
  • Kalorie 2689kcal
  • Podjazdy 1501m
  • Sprzęt Lady in Red
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 września 2014 | dodano: 24.09.2014


Profil maratonu w Polanicy-Zdrój nie zapowiadał większych trudności z pokonaniem trasy. Cały poprzedzający tydzień pogoda napawała nadzieją na dobre warunki do ścigania. Jednak wieczór i noc przed zweryfikowała tę nadzieję, soczyście podlewając deszczem. Po raz kolejny start na maratonie, na którym na pewno nie będzie pylić… Cóż, także najświeższy do startu nie podszedłem, przez cały tydzień odczuwając efekty startu w poprzedni weekend. Choć akurat tego dnia, pierwszy raz od MPków nie miałem ciężkich nóg z rana. Także iskierka nadziei na dobry rezultat i utrzymanie czołówki gdzieś się pojawiła. Niestety pierwszy długi asfaltowy podjazd zweryfikował kto, co i jak. Szybko rozciągnięta stawka podzieliła się na grupki. Myśląc o utrzymaniu miejsca w klasyfikacji generalnej, starałem się pilnować tych ze zbliżoną liczbą punktów. Czysta kalkulacja i próba jazdy taktycznie, ale jednak chęć walki o najwyższe lokaty i głód wejścia chociażby na szerokie podium nakręcały do mocnej jazdy. Pod koniec podjazdu pozostałem w małej grupie z zawodnikami z Bielawy i Andrzejem z Romet’a. Każdy pracował podczas pierwszej dużej pętli, co było swego rodzaju nowością dla mnie względem poprzednich edycji. Jednak po rozjeździe mega/giga pozostałem sam. Na bufecie usłyszałem, ze jestem 7 na dystansie giga. Wiadomo, że jest to pozycja plus/minus, ale jednak na pewno byłem w TOP10. Niestety nogi już nie te i zauważalnie wolniej pokonywałem dystans, jak za pierwszym razem. Mimo to w myślach powtarzałem sobie, że muszę dowieźć tą lokatę z nadzieją, że dzięki temu uda się stanąć indywidualnie na scenie. Cóż plan był, ale z realizacją już ciężej, bo samotne pokonywanie trasy nie sprzyjało. Głównie na mało nastromionych lub płaskich szutrach dało się czuć, że jadę wolniej niż poprzednio w grupie, choć więcej musiałem włożyć w to siły.

 Po 15min samotnej jazdy zobaczyłem, że nachodzi mnie kilkuosobowa grupa. Najpierw starałem się im uciec, jednak jazda w grupie po łatwych szutrach była niezaprzeczalnym atutem, w przeciwieństwie do samotnej szarży. Lekko odpuściłem i po kilku minutach zostałem doścignięty przez grupkę. Chwilę przewiezienia się na kole, złapanie drugiego oddechu i zacząłem pracę na zmianach. Tym razem poza zawodnikiem z Rowerowy Bytom, nie było chętnych do współpracy… Niestety plan na zajęcie dobrej pozycji odjechał na 54km wraz z twardniejącymi i przestającymi naciskać w korby nogami. Tym samym schodząc ze zmiany spłynąłem z grupy widząc jak powoli się oddala, wiedząc że straciłem w tym momencie 5 pozycji. Na długim błotnym zjeździe odrobiłem jednak to co straciłem przez twardniejące nogi i zobaczyłem niedawnych towarzyszy w bliskiej odległości. Przełączyłem się w tryb pościgu i szybko pokonywany zjazd, jeszcze zmniejszył dystans, ale z rozsądkiem bo po drodze było mijanych mnóstwo ogonów z krótszych dystansów(zawodnicy ci albo stali, albo leżeli w błocie skutecznie blokując ścieżkę na której mieścił się jeden rower). Na domiar złego później zaczęły się idiotyczne sztajfy, obłożone przez ogony, zmusiły do pchania roweru. O dziwo podbiegi pokonałem bez skurczów i w zadowalającym tempie. Na którymś z podbiegów udało się minąć jedną osobę z tych co mi odjechały, wciąż mając pozostałych „w zasięgu ręki”. Niestety zabrakło dystansu, pewnie też sił i nie odrobiłem wystarczająco odległości na ostatnim zjeździe, aby minąć kolejnych byłych towarzyszy, kończąc zmagania po 3h11min28sek na 12 pozycji OPEN i 7 w kategorii M2. Znów blisko podium ale jednak wciąż za daleko… Mimo to zdobyte punkty przydały się ekipie i wraz z chłopakami znów stanęliśmy na najwyższym stopniu podium wśród drużyn męskich open, umacniając swoje prowadzenie w tej klasyfikacji generalnej!
Z wyniku z jednej strony jestem zadowolony, bo nie straciłem punktów w klasyfikacji generalnej. Z drugiej jednak strony żałuję, że kryzys kilkanaście kilometrów przed metą spowodował stratę 4 pozycji w ostatecznym rozrachunku i odjazd dobrego rezultatu. Nie będę ukrywać, że dyspozycja nie była taka jak bym tego sobie życzył, choć dałem z siebie wszystko i skończyłem bardzo ujechany. Cóż długi sezon robi swoje i organizm już tak dobrze się nie regeneruje, a każde kolejne wysiłki potęgują się wzajemnie i kryzysy okazują się trudniejsze do pokonania, jak miało to miejsce jeszcze kilka tygodni temu.

Sezon powoli chyli się ku końcowi i choć teraz czekam tego zakończenia, to wiem że za kilka tygodni znów będzie mi brakowało tego wyścigowego dreszczyku ;) Teraz weekend bez startów. Ale za to aktywnie poza sportowo na targach w Kielcach, gdzie DEMA Bicycles zaprezentuje swoje nowości na nadchodzący sezon(ciekawe co to za niespodzianki przygotowali, bo informacyjne przecieki zapowiadają soczystą kolekcję ;) ). Później jeszcze tylko jeden, wyścigowy weekend – finał Bike Maraton’u w Świeradowie-Zdroju i być może ostatnia edycja AZS MTB Cup w Zabrzu lub przyjemny rozjazd całą ekipą w górach rozpoczynający okres roztrenowania ;) Póki co mam nadzieję, że pogoda okaże się przychylna i do końca sezonu wróci jeszcze piękna, ciepła złota jesień, a nogi wytrzymają jeszcze trochę czasu!


Kategoria XCM, zawody


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ciame
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]