wasp91zg prowadzi tutaj blog rowerowy

Keep calm & ciśnij watów

start - Cyklokarpaty Wierchomla

  • DST 75.51km
  • Teren 75.51km
  • Czas 04:08
  • VAVG 18.27km/h
  • VMAX 56.40km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 182( 91%)
  • HRavg 162( 81%)
  • Kalorie 3752kcal
  • Podjazdy 2268m
  • Sprzęt Biała Dama
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 sierpnia 2013 | dodano: 20.08.2013

Start w cyklokarpatach, potraktowałem bardziej jako sprawdzenie samego siebie i swojej dyspozycji, jak nastawienie na mocne ściganie. Jakby nie patrzeć, nie przywykłem do dystansów rzędu 75km i blisko 2500m w pionie. Pogoda na wyścig dopisała. Lampa od rana i zapowiadane koło 30 stopi. Nie można sobie wymarzyć lepszych warunków na pierwsze w życiu GIGA. Przed startem mocne zawirowania w biurze zawodów, jednak organizator podołał i świetnie wszystko dopiął. Muszę przyznać, że byłem w szoku. Pierwszy raz spotkałem się z taką organizacją i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że był to profesjonalizm w czystej postaci. Miło i sprawnie dało się załatwić sprawy przed, jak i po wyścigu. Organizatorzy pozostałych serii maratonów, mogliby brać z obsługi cyklokarpat przykład. Start z drugiego sektora, każdy wyczytany na wejściu. Był ład i porządek. W miarę upływu czasu i rozpoczęło się odliczanie do startu, zaczęły napływać wątpliwości, czy podołam. Największą wątpliwość jaką miałem, był problem z natury logistyczny, którym był tylko jeden bidon. Także każdy bufet mój… Po rozpoczęciu nie zabrałem się od razu do ostrego ścigania na pierwszym prawie 10km podjeździe, pamiętając o tym, że mam przed sobą jeszcze sporo kilometrów do przejechania. Cały maraton jechałem możliwe równo, pamiętając o radach bardziej doświadczonego kolegi Bartka, starałem się często pić i jeść. Nie było bufetu, przy którym bym się nie zatrzymał, żeby uzupełnić bidon. Większość wyścigu jechałem właśnie z Bartkiem i równo pracując mijaliśmy zawodników powoli pnąc się do góry. W okolicy 35km musiałem się zatrzymać i przepiąć przednie koło, bo zaczęło obcierać o klocki. Jednak nie straciłem na tym za wiele, bo szybko udało mi się dojechać do koła kolegi z teamu. Wciąż pracując we dwoje na trasie. Na ostatnim długim zjeździe pierwszej pętli coś nieprzyjemnie „strzeliło” z tyłu. Tym razem zaczął trzeć tylni hamulec. Ponownie się zatrzymałem, niestety na szybkim zjeździe tracąc prawie minutę walczyłem z kołem i hamulcem w ostateczności dając za wygraną. Jadąc dalej udało mi się pożyczyć od innego zawodnika klucz imbusowy, tym razem próbując normalnie wyregulować tylny hamulec. Stałem tak, szarpiąc się z dobre 2min na początku pierwszego długiego podjazdu. Znów dałem za wygraną i ruszyłem w pogoń. Na podjeździe minąłem jeszcze jednego zawodnika i dochodząc do tych, którzy odjechali mi przy pierwszej próbie naprawy tylnego hamulca. Do szczytu starałem się jechać możliwe mocno, w ostateczności z góry zjeżdżałem już solo. Jednak poczułem w nogach mocne tempo i czekałem na moment, w którym przebyty dystans spowoduje, że mnie odetnie. Najcięższy moment dla mnie to była możliwe mocna jazda od 50 do 64km, dosłownie na przetrzymanie. Pamiętając profil trasy wiedziałem, że po przejechaniu 64km było już z góry praktycznie do samej mety. Jedynie ostatnie paręset metrów prowadziło delikatnie w górę. Dojazd na linię mety już z kurczami w nogach, w ostateczności padając po przekroczeniu jej. Jak to mawia klasyk „bomba nie wybiera”. Jednak satysfakcja jest po ukończeniu jest. Zwłaszcza z pokonania dystansu w czasie niewiele gorszym jak założone 4h. Do pełni szczęścia doszło jeszcze 6 miejsce w kategorii i 10 OPEN.
W liczbach:
Czas: 4:08:41
Giga M2: 6
Giga Mężczyzn OPEN: 10
Giga OPEN: 10
Ponadto w czasie maratonu wypite 3,6l izotonika, zjedzone 7 żeli i 4 batoniki z lidla :P


Kategoria XCM, zawody


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iesci
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]