trening - szosa
-
DST
98.61km
-
Czas
03:05
-
VAVG
31.98km/h
-
VMAX
52.20km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
HRmax
183( 91%)
-
HRavg
155( 77%)
-
Kalorie 2599kcal
-
Podjazdy
669m
-
Sprzęt RoadRunner [emerytowany - na sprzedaż]
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z racji tego, że dziś w pięknym Wrocławiu są juwenalia i ja postanowiłem się do nich dołączyć na swój sposób. Jaki? Ano taki, że się wypiąłem na pochód i zrobiłem trening :P A trening ten był dobrze przepracowany. Miał być przejechany ogólnie na spokojnie z trochę większym naciskiem na podjazdy i pilnowanie kadencji. Do tego super sprzyjająca pogoda i noga po prostu musiała dobrze podawać :) Się aż tak nakręciłem na początku, że postanowiłem zrobić sobie kilka zdjęć w siodełku, bo przecież każdy takie z rąsi ma. To i ja będę mieć :P No i koniec końców, muszę stwierdzić że... Kompletne ze mnie beztalencie."profi" z łapki
© wasp91zgAch te widoki i ta rozpościerająca się przede mną szosa :]
© wasp91zgPo prostu talent
© wasp91zg
Było nie było. Szum opon, słońce, śpiew ptaków... Tyle wygrać! No i za sprawą takiej pogody, można było w przyjemny sposób popracować nad tanlinesami :P Szkoda tylko, że zabrakło parę kilometrów do okrągłej 100. A nóż byłby nowy rekord na 100km, tego się już nie dowiem. Choć czas na to wskazywał. Do tego pod koniec treningu dojechałem do znajomego Sebastiana i z nim na kole wróciłem do wro. W momencie zjechania się miałem suto w nogach. Raz próbował wyjść na zmianę, ale nie wiem czy po nie w czasie to zauważyłem, czy zwyczajnie odpuścił tempo. Tak czy śmak zaciągnąłem do wrocka :P Na marginesie, to duży szacun dla niego, że jechał na RK Contiego w szerokości 2.2... Z dziwnych rzeczy, to nie potrafiłem określić z której właściwie strony wiało. Z moich nieprzeciętnie słabych obserwacji, mogę obrać następującą tezę: że wiało w plecy na zjazdach i tylko na nich, cała reszta był to mieszany wnordewind(mój ulubiony) z bocznym. A z biegiem kilometrów stawał się albo coraz to mocniejszy, albo mi wychodziło z nóg. Pewnie to drugie.
Poza tym wziąłem sobie na sprawdzenie energetyczny żelek Isostar z dodatkiem BCAA. Według tabelki trochę słabszy niż normalny energetyczny, ale dodatek rzeczonego BCAA opowiedział się po jego stronie ;) Także co do smaku jest dobry, trochę kwaskowaty, ale w końcu o smaku owoców leśnych. Na duży plus jest to, że nie siada na żołądku. Jednak w pierwszej chwili po wciągnięciu siada na gardle, ale łyk z bidonu i po problemie. No i daje zauważalne efekty. Następny w kolejności będzie na bank żel tylko energetyczny, ale trochę się obawiam, że będzie za słodki z racji smaku coli... No i nie mogę zapomnieć o cudownych galaretkach od Isostar z kofeiną. Też z gatunku tych małych energetycznych cudów. Całkiem łatwo się to je, bo jest dość małą kosteczką i ma świetny truskawkowy smak. Jednak najcudowniejsze nie jest, bo wydostanie galaretki z folijki na szosie to nie problem, ale gdzieś poza nią... Może to graniczyć z cudem. Także wstępnie widzę to tak:
- galaretka(polcam! do tego nie jest droga) przed startem
- żelek z BCAA podczas jazdy
Ale jakby nie było, wracając na początek. Dobrze przepracowany trening, to co chciałem to upilnowałem(podjazdy, kadencja) i średnia całkiem znośna jak na solo trening.
A teraz we wro pada deszcz, więc udało się idealnie w pogodę wstrzelić :P
/1058471
Kategoria trening
komentarze
Któregoś słonecznego dnia ustawimy się na trening to Ci porobię parę fotek, żebyś nie musiał dodawać takich z uciętym nosem :D