trening - szosa
-
DST
74.26km
-
Czas
02:24
-
VAVG
30.94km/h
-
VMAX
49.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
HRmax
190( 95%)
-
HRavg
166( 83%)
-
Kalorie 2266kcal
-
Podjazdy
329m
-
Sprzęt RoadRunner [emerytowany - na sprzedaż]
-
Aktywność Jazda na rowerze
Co tu dożo pisać... Sezon na opalanie łydki uważam za otwarty :D Pogoda baja, normalnie baja. I chyba nie pomylę się stwierdzając, że czas najwyższy.
Rano odpuściłem dojazd rowerem do pracy, żeby trochę posiedzieć i dać odsapnąć nogom. Tym bardziej, że czułem jeszcze trochę dzień poprzedni w nich. W pracy... Cóż sporo się irytowałem. Wręcz za dużo. Muszę zacząć na chłodno podchodzić do pewnych rzeczy, bo nie wyrobię... Po pracy powrót również w MPK "na wygodnie". Ale po pracy, widząc co się dzieje na dworze i mając w myślach kilka chwil w siodełku. Uśmiech sam się cisnął na twarz. I tak zaliczyłem małego fail'a, bo wyskoczyłem jak filip z konopi na krótko-krótko i zaraz wróciłem do mieszkania po bluzę. Później... Cóż, po opuszczeniu miasta było tak: słoneczko, lekki wiaterek(delikatnie WMORDEWIND z początku), śpiew ptaków i szum opon na suchym asfalcie :) Noga fajnie podwała, pomimo porannego stanu. Jednak dwa razy podgryzły mnie typowe zmęczeniówki na podjazdach przed trzebnicą jak stawałem w korby. Źle. Niemniej, było fajnie. Choć pewnie musiałem mieć idiotyczny wyraz twarzy, bo zdawało mi się że się uśmiecham jednak pewnie miałem grymas zmęcznia wymalowany. W połączeniu... Nie jestem w stanie sobie wyobrazić połączenia. A czymś miłym było to, że cisnąc podjazdy "bardziej strome" w korbach ponad 20kmh, kierowcy zwalniali przy mnie i zerkali z uśmiechem. To samo miało miejsce na wypłaszczeniach gdzie można cisnąć spokojnie ponad 35kmh. Miłe, choć nie do końca to rozumiem...
No i żeby nie było tak idealnie... To zgubiłem się. Znów. Do tego w trzebnicy :| Nie ma to jak nie zauważyć jebitnego zielonego znaku z napisem "Długołęka"...
/1058471
A rano jakoś naszło mnie na stary, ale bardzo jary kawałek i nie chce odpuścić.
Kategoria trening
komentarze