wasp91zg prowadzi tutaj blog rowerowy

Keep calm & ciśnij watów

Pościgane u Słowaków na "lejzi" w Horal Maraton 2014

  • DST 65.50km
  • Teren 65.50km
  • Czas 03:32
  • VAVG 18.54km/h
  • VMAX 54.70km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 182( 95%)
  • HRavg 167( 87%)
  • Podjazdy 1876m
  • Sprzęt Lady in Red
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 sierpnia 2014 | dodano: 14.08.2014


Do startu w Horal Maraton podszedłem dość sceptycznie. Wybrałem średni dystans(73km i 2300m pionów), nazwany żartobliwie przez organizatorów "Lejzi". Choć daleko mu było do nazwy :P Poza chłopakami z teamu nie znałem nikogo kto startował i nie wiedziałem zupełnie jaki będzie poziom podczas wyścigu. Spora ilość opadów w tygodniu poprzedzającym start zapowiadała nienajlepsze warunki na trasie. Do tego doszła nieprzespana, w moim przypadku, noc poprzedzająca dzień wyścigu. Także przed startem wszystko było jedną wielką niewiadomą. Sam maraton rozpoczął się względnie spokojnie. Choć rywalizację rozpocząłem z końcówki stawki, to przebicie się do przodu nie stanowiło większego problemu i szybko zacząłem widzieć czoło stawki, jadąc w okolicy 6~8 miejsca. Do około 30 minuty rywalizacji miałem w zasięgu wzroku czub peletonu i Patryka, którzy jednak mieli większe tempo i po pierwszej sekcji zjazdów zniknęli mi z oczu. Później bez większej historii. Góra, dół jadąc swoim równym tempem, sporadycznie przejeżdżając przez strumień czy inną błotną kąpiel. Generalnie cały maraton to była jazda solo, pomimo jazdy w 3-osobowej grupce, wciąż to ja dyktowałem tempo. Dobrze mi się kręciło do około 2,5h jazdy, później niestety przyszedł kryzys i ostatnią godzinę jechałem, żeby jechać. Spory wpływ na taki stan rzeczy miały warunki panujące na trasie. Ciągle płynące błoto w zastraszającym tempie wypłukało smarowanie z łańcucha(dawno nie jechałem z tak głośno pracującym suchym napędem). Jednak pierwsze podjazdy i ten najdłuższy, niemal 10 kilometrowy, podjazd pokonałem w przyzwoitym tempie, naciągając na nich zawodników z 3-osobowej grupki. 
Niestety kryzys spowodował to, że grupka mi odjechał, co trochę podkopało morale. Najwyraźniej po odwaleniu brudnej roboty, to oni zachowali więcej sił. Ostatecznie trasę dystansu Lejzi(który liczył 65,5km zamiast zapowiadanych 73km) pokonałem 3h32min05sek realizując swoje założenia na ten start(TOP15 Open i TOP10 w kategorii) plasując się odpowiednio na 9 i 6 pozycji. Pewnie mogłoby być lepiej, ale na całokształt złożyły się różne czynniki: warunki na trasie, suchy napęd od 30km, nieprzespana noc... Ale nie ma co doszukiwać się wyjaśnień, pojechałem co mogłem i mimo to jestem całkiem zadowolony. Na pewno w perspektywie zbliżających się MP w maratonie MTB muszę popracować nad wytrzymałością, bo tej ewidentnie w tym starcie mi zabrakło. Oby kolejne starty mi w tym pomogły, bo teraz rozpoczyna się ta maratońska część sezonu. A najbliższy start już w tą sobotę w Szklarskiej Porębie na Bike Maraton'ie!


Kategoria zawody, XCM


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa nicop
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]